Dokończyłam, mimo wątpliwości.
Nie wiem, czy nadaję się do pisania, czy całą moja twórczość ma jakąś wartość, ale wierzę, ze Wam się podoba. Dziękuję za ten rok z Wami!
Dla Was wszystkich.
I przede wszystkim dla Niezgodnej, bo gdyby nie ona...
EPILOG
Życie
jest dobre.
To
chwile mogą być gorsze.
Czasem
zadaje sobie pytanie, co by było gdyby.
Gdyby Malfoy mnie nie uratował, gdyby Ron mi się nie oświadczył.
Czasem cofam się w przeszłość myślami i zastanawiam się,
jakby to się mogło potoczyć, gdybym
podjęła inną decyzję, ale nie wiem. Nie chce się nad tym
zastanawiać, bo to prowadzi tylko do depresji. Czasem ściskam w
dłoniach zmieniacz czasu, żeby potem
wrzucić go do najgłębszej szuflady.
Potem
w tej samej szufladzie widzę dwa złote pierścienie, stare i cenne
tak jak wspomnienia w mojej głowie. Zaręczynowy i obrączka. Od
Rona. Jeden z pięknym czerwonym rubinem, a drugi prosty okrągły z
datą naszego ślubu widoczną po ogrzaniu. Po policzku spływa mi
łza, którą od razu ścieram. Mamy dziś z mężem wielki bal. 30
listopada to wielki dzień, nie tylko
wśród mugoli, ale i czarodziei,. Moje
granatowe paznokcie błyszczą w ciemnościach
pokoju. W rogu widać tylko nikły blask niemal wypalonej świecy.
Aromat cynamonu i czekolady roznosi się delikatnie po pomieszczeniu.
Delikatna muzyka dopływa do moich uszu. Fortepian. Bach. Już wiem,
kto gra. Postanawiam wypróbować jego cierpliwość, nie pierwszy
już raz, wychodzę więc na balkon. Mam
doskonały widok na mugolską i czarodziejską część Londynu. Mój
drugi mąż wybrał to miejsce specjalnie dla mnie. Blask pełni
księżyca przypomina mi o uciekającym czasie. Zdążymy się
teleportować. Chociaż nie powinnam tego robić, nie zdążyłam mu
tego powiedzieć, ale jestem w ciąży. Zdążę
to zrobić. Powoli, krok po kroku, będzie się musiał z tym oswoić.
Pół roku jesteśmy małżeństwem, minął rok odkąd
mu wybaczyłam. Półtorej roku od śmierci Ronalda. A Malfoy nadal
jest przy mnie. Kocham go. Cieszę się, że chociaż
raz ugięłam swoją dumę i wybaczyłam mu. Gdyby nie to, nie wiem
czy bym tu była. Nie myślę o niczym.
Przykładam dłonie do lekko podkreślonego brzuszka, ciekawe czy już
sam się domyśla. Jest spostrzegawczy i zawsze pewny siebie i jeżeli
myślał o dziecku,
to jest pewien, że będzie je mieć. Chociaż uwielbiam
niszczyć jego równowagę, to sama chce je mieć. Nie po to
zaogniałam nasz związek malując włosy na blond, żeby
go zdenerwować, albo zapuszczałam niebotycznie długie
paznokcie,żeby móc go drapać mocniej. Wiem, zachowanie godne
dziecka, ale nie chce dorastać za szybko. Wydaje mi się, ze
przeżyłam i zrobiłam wystarczająco
dużo, by czasem odskoczyć. Tak jak z tymi fioletowymi włosami,
awantura była niemożliwa. Gdybym mu
nie wybaczyła...nie uzdrowilibyśmy się. Bo taka jest prawda,
on uzdrawia mnie, a ja jego, każde z nas na inny sposób i inne
blizny, ale uzdrawiamy się. Żyjemy, bo mamy dla kogo. On zna moje
błędy, a ja jego, mimo tego jesteśmy razem. Ginny i Harry w końcu
powiedzieli mi całą prawdę. Gdyby nie Draco, nie dałabym
rady przeżyć tego wszystkiego. Był
jeszcze jeden list. Ostatni.
Hermiono,
Życzę
Ci szczęścia na nowej drodze życia!
Wiem, ze Malfoy do Ciebie wrócił,
Wiem, ze Malfoy do Ciebie wrócił,
wasza
miłość jest prawdziwa i przetrwa
wszystko.
Ginny i Harry, nie obwiniaj ich, to był mój pomysł.
Wybacz im.
Robili to, bo taka było moje ostatnie życzenie.
Na wieki zakochany,
Ginny i Harry, nie obwiniaj ich, to był mój pomysł.
Wybacz im.
Robili to, bo taka było moje ostatnie życzenie.
Na wieki zakochany,
Ron.
Okazało
się, ze to Harry i Gin na życzenie mojego byłego męża, którego
nadal kocham i któremu wybaczyłam, powstrzymywali Dracona przed
powrotem. Robili to w bardzo przemyślany
sposób, nikt niczego się nie domyślał. Ale w tym wszystkim było
trochę racji. Dlatego im wybaczyłam, wszystkim. Zaczęłam życie
od nowa.
-Kochanie!
-Kochanie!
-Tak,
Draco?
-Już czas.
Podałam mu rękę i zniknęliśmy z tarasu, pojawiliśmy się w Malfoy Manor, a ja automatycznie dostałam mdłości, szybko rzuciłam na siebie zaklęcie. Magofotografowie nie mogli niczego zauważyć. Nie chcę żeby Prorok już wszystko wiedział. Żyję na nowo, bez ich nosa w moich sprawach.
-Już czas.
Podałam mu rękę i zniknęliśmy z tarasu, pojawiliśmy się w Malfoy Manor, a ja automatycznie dostałam mdłości, szybko rzuciłam na siebie zaklęcie. Magofotografowie nie mogli niczego zauważyć. Nie chcę żeby Prorok już wszystko wiedział. Żyję na nowo, bez ich nosa w moich sprawach.
Nie
znają prawdy i niech tak zostanie.
Witamy
się ze wszystkimi. Draco mówi słowa powitania, a ja nie słucham
go wcale, zastanawiam się jak mu to powiedzieć. Stoję
i się uśmiecham.
W końcu rozpoczynamy bal.
-Jestem w ciąży.
Szepcze mu w końcu do ucha. Nie mogę się odczekać jego reakcji. Wpatruje się we mnie oniemiały, a potem mocno wpija się w moje usta. Jesteśmy szczęśliwi. Mimo wszystko.
W końcu rozpoczynamy bal.
-Jestem w ciąży.
Szepcze mu w końcu do ucha. Nie mogę się odczekać jego reakcji. Wpatruje się we mnie oniemiały, a potem mocno wpija się w moje usta. Jesteśmy szczęśliwi. Mimo wszystko.
***
-Wiesz
Ron, jestem szczęśliwa, dzięki tobie – stoję nad jego grobem i
opowiadam jak się czuję, nie wiem skąd
mi się to wzięło, po prostu przychodzę
tu od roku przynajmniej raz w miesiącu – Chyba teraz nie będę
miała dla ciebie dużo czasu. Zaczęłam
od nowa. Mój syn chce
wyjść na świat już niedługo. Dziękuje, ze ze mną tyle byłeś
i się mną opiekowałeś.
Łzy spływają mi po policzkach kiedy wychodzę z cmentarza. Słońce zniknęło już za horyzontem. Mąż na mnie czeka. Wszystko się układa, a to najważniejsze. Jesteśmy szczęśliwi, bo życie jest dobre.
Łzy spływają mi po policzkach kiedy wychodzę z cmentarza. Słońce zniknęło już za horyzontem. Mąż na mnie czeka. Wszystko się układa, a to najważniejsze. Jesteśmy szczęśliwi, bo życie jest dobre.