środa, 19 lutego 2014

Rozdział 12 - Zagłuszać sumienie.

Rozdział 12 „Zagłuszać sumienie”


Kochać trudna sprawa…
Ironia? Kpina? Prosta zabawa!
Ironia, która towarzyszy Ci przez całe życie.
Kpina- co jest z nami nie skrycie.
Nienawiść- żywi się Twoją chciwością.
Miłość- oznaka bezsilności,
Która pokazujemy w czasach młodości.
Łzy oznaka słabości,
Która często u nas gości.
Ból- ulga psychiki i głowy.
O łzach nie ma mowy!
Zaufać światu to ryzyko,
Które przychodzi bardzo szybko.
Władza nam jeszcze została,
Która zawsze szacunek miała…
Gdy zrozumiesz ten tok życia człowieka,
Lepsze życie może Ciebie czekać.
~ Rouse Carmen

Widywaliśmy się codziennie, dzień w dzień, schematy były inne, ale chodziło o to samo. Żyliśmy sobą, sexem, naszymi rozmowami po i przed. Sumienie zamknęłam w szkatułce tak jak to pierwsze wspomnienie. Starałam się nie myśleć o Ronie, Weasleyach. O tym ile osób ranię. Nie myślałam. Żyłam Draconem. Zaspokojaniem naszego pragnienia. Ronald ciągle się nie budził, więc nie musiałam się aż tak pilnować, ale zdawałam sobie sprawę, że kiedyś nastanie dzień, w którym ON się obudzi.


***

Ranię go. Strasznie i wiem o tym. Czekam aż się obudzi. Codziennie jestem w Mungu, zeby kilka godzin później spotkać się z Draco. Może wygląda monotonnie, ale wierzcie mi nie jest. Zagłuszam sumienie. A Draco...może świadomie, a może nie, ale pomaga mi w tym. Podróże do Włoch, Francji, Australii, na godzinę, dwie, czasem całą noc. Z nim nigdy nie będzie monotonii. Wiem to. Czuję. Kobieca intuicja, być może, to nie ma znaczenia. Kidy tylko Draco widzi jak zaczynam się zadręczać z powodu Rona, czy przyjaciół to odwraca moją uwagę. Potrawi to robić w naprawdę zmyślne sposoby. Kiedy ostatnio przez moje spotkania z przyjaciółmi wszystkimi Weasleyami, wliczając w to syna Georga i Angeliny- Freda Weasleya II, którego trzecie urodziny obchodzono w dość zabawny sposób, oraz drugie imieniny Victoire, córki Billa i Fleur, w tym czasie Draco spotkał się z Teo i Blaisem, trzeba mu przyznać, ze stracony czas nadrobił w interesujący sposób. Jeden dotyk dłoni spowodował kuluminację i wybuch wszystkich uczuć, które nabuzowały się w nas po tych trzech dniach. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Czuję, ze jest zbyt idalnie, wiem to, a jednak mimo wszystko w tym trwam, mimo że Ron lada dzień może się obudzić, że w kazdej chwili możemy się wydać. Trwamy w tym oboje. Oboje jesteśmy dla siebie jak powietrze, nie możemy bez siebie żyć. Minął luty, zakwitły pierwsze sasanki, wielkimi krokami nadchodzi wiosna.Doprawdy Malfoy ma niesamowity widok ze swojego apartamentu. Wschód słońca z wysokości 400 metrów to jest coś, niebo, a ziemia. Merlin się nade mną lituje, ale podejrzewam, że nie potrwa to już długo. Moje przeczucia zawsze się sprawdzają.

***

Kiedyś mówiłam wam o przyjaźni, za chwilę pokarzę Wam wspomnienie, wspomnienie, o którym wolałabym zapomnieć, a jednoczeście zawsze je pamiętać.
Mówiłam Wam, ze życie jest pokręcone. Mimo mojego silnego charakteru i optymizmu czasem płaczę, mam to po Gin, nauczyłam się tego w trakcie wojny. A teraz toczę własną wojnę, wojnę z życiem. Czy wygram? Nie wiem... tego nie wie nikt.


***

Wieczorem dnia 15. marca 2001 roku
Czytam książkę, jedząc magiczną czekoladę. Nagle przez okno wbiega patronus. Patronus w kształcie kota syjamskiego, nic nadzwyczajnego, ale jednak wiadomość, którą słyszę zwala mnie z nóg.

„Szanowna pani Granger, informujemy, że Pani narzeczony
wybudził się dziś ze śpiączki. Zapraszamy do Szpitala.
Dyrektor Kliniki Magicznych Chorób i Urazów Świetego Munga.”



Siedzę oniemiała nie potrafiąc wykrzesać z siebie krzty życia. Patrzę z otwartymi oczami na miejsce, w którym jeszcze niedawno był patronus dyrektora Munga. Powinnam się cieszyć, ale ja jestem zmieszana. Czuje się zbrukana. Wyrzuty sumienia dopadły mnie teraz. Jestem brudna, zła, jestem szmatą.
Zbieram się w sobie. Wstaję z kanapy, szybko się maluje i zaklęciami zabezpieczam dom, po chwili znajduje się w Mungu. Jak na złośc wpadam na Draco. Tak bardzo chciałam uniknąc tego spotkania. Cholera!
-Słyszałem.-mówi, od razu przechodząc do rzeczy, właśnie to w nim kocham, nigdy nie owija w bawełna, jest szczery, czasem aż do bólu.
-Co teraz będzie?- po raz pierwszy, od kilku miesięcy, czuje pod powiekami łzy, a w gardle rośnie mi gula.
-Spokojnie.- powiedział, przytulając mnie do siebie-coś wymyślę, przysięgam.
Dając mi buziaka w policzek, odszedł, a ja pognałam do sali. Wrzuciłam z myśli wszystko co złe, nie myślałam.
Wpadam do sali, Ron leży uśmiechnięty na łóżku, jego oczy, te cudowne oczy są przepełnione iskierkami radości i miłości, a we mnie znów wybuchają wyrzuty sumienia.
-Witaj kochanie- mówi z uśmiechem, a ja uświadamiam sobie jak bardzo za nim tęskniłam. Bez opamietania rzucam się na niego pzytulając z całych sił. Tak bardoz tęskniłam.
-Udusisz mnie- mówi ze śmiechem.A ja automatycznie go puszczam. Patrzy się na mnie starając ukryć rozbawienie, wywołane moją reakcją- ale to nie znaczy, ze masz mnie puszczać – dodaje i wybucha śmiechem, przytulam się do niego znowu, tym razem ostrożniej.
-Tak cholernie tęskniłam.
-Ja też.


***
Ron coraz częściej wychodzi z domu i późno wraca. Nie wiem o co chodzi, ale moja kobieca intuicja podpowiada mi, że to coś ważnego, a mój mąż coś przede mną ukrywa. Wracając do Dracona, od czasu „powrotu” Rona nasz romans, był kontunuowany, a ja zakochiwałam się w nim, bardziej niż w Ronie. Spotykaliśmy się co tydzień, dwa lub wtedy kiedy Ron był na jakiejś aurorskiej akcji. Byłąm wdzieczna Merlinowi, ze nasz romans się nie wydał. Utrzymywaliśmy to w sekrecie dość długo. Ale w czerwcu wydarzyło się coś, co zmusiło nas do ostrożności. Gdybym tylko wiedziała wtedy co to było.


15 lipca 2002 roku, Londyn
************************************************
Witajcie, Słoneczka.
Mam coś dla Was.
Może nie jest satysfakcjonujące, ale zawsze coś i to całe trzy strony,
przepraszam, że musicie tyle czekać, ale czasu mało,
a nauczyciele wymagają dużo, do tego
znajomi i czas dla chłopaka
i oczywiście moi łącznicy kochani...
Wiem, może głupie usprawiedliwienia,
ale innych nie mam.
Rozdział dla Pauli, bo jest i też ma orangutany ^^
Pozdrawiam :*
Rozdział nie zbetowany:/ jeszcze...