Rozdział
12 „Zagłuszać sumienie”
Kochać trudna sprawa…
Ironia? Kpina? Prosta zabawa!
Ironia, która towarzyszy Ci przez całe życie.
Kpina- co jest z nami nie skrycie.
Nienawiść- żywi się Twoją chciwością.
Miłość- oznaka bezsilności,
Która pokazujemy w czasach młodości.
Łzy oznaka słabości,
Która często u nas gości.
Ból- ulga psychiki i głowy.
O łzach nie ma mowy!
Zaufać światu to ryzyko,
Które przychodzi bardzo szybko.
Władza nam jeszcze została,
Która zawsze szacunek miała…
Gdy zrozumiesz ten tok życia człowieka,
Lepsze życie może Ciebie czekać.
~ Rouse Carmen
Widywaliśmy się codziennie, dzień w dzień, schematy były inne, ale chodziło o to samo. Żyliśmy sobą, sexem, naszymi rozmowami po i przed. Sumienie zamknęłam w szkatułce tak jak to pierwsze wspomnienie. Starałam się nie myśleć o Ronie, Weasleyach. O tym ile osób ranię. Nie myślałam. Żyłam Draconem. Zaspokojaniem naszego pragnienia. Ronald ciągle się nie budził, więc nie musiałam się aż tak pilnować, ale zdawałam sobie sprawę, że kiedyś nastanie dzień, w którym ON się obudzi.
***
Ranię go. Strasznie
i wiem o tym. Czekam aż się obudzi. Codziennie jestem w Mungu, zeby
kilka godzin później spotkać się z Draco. Może wygląda
monotonnie, ale wierzcie mi nie jest. Zagłuszam sumienie. A
Draco...może świadomie, a może nie, ale pomaga mi w tym. Podróże
do Włoch, Francji, Australii, na godzinę, dwie, czasem całą noc.
Z nim nigdy nie będzie monotonii. Wiem to. Czuję. Kobieca intuicja,
być może, to nie ma znaczenia. Kidy tylko Draco widzi jak zaczynam
się zadręczać z powodu Rona, czy przyjaciół to odwraca moją
uwagę. Potrawi to robić w naprawdę zmyślne sposoby. Kiedy
ostatnio przez moje spotkania z przyjaciółmi wszystkimi Weasleyami,
wliczając w to syna Georga i Angeliny- Freda Weasleya II, którego
trzecie urodziny obchodzono w dość zabawny sposób, oraz drugie
imieniny Victoire, córki Billa i Fleur, w tym czasie Draco spotkał
się z Teo i Blaisem, trzeba mu przyznać, ze stracony czas nadrobił
w interesujący sposób. Jeden dotyk dłoni spowodował kuluminację
i wybuch wszystkich uczuć, które nabuzowały się w nas po tych
trzech dniach. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Czuję, ze jest
zbyt idalnie, wiem to, a jednak mimo wszystko w tym trwam, mimo że
Ron lada dzień może się obudzić, że w kazdej chwili możemy się
wydać. Trwamy w tym oboje. Oboje jesteśmy dla siebie jak
powietrze, nie możemy bez siebie żyć. Minął luty, zakwitły
pierwsze sasanki, wielkimi krokami nadchodzi wiosna.Doprawdy Malfoy
ma niesamowity widok ze swojego apartamentu. Wschód słońca z
wysokości 400 metrów to jest coś, niebo, a ziemia. Merlin się
nade mną lituje, ale podejrzewam, że nie potrwa to już długo.
Moje przeczucia zawsze się sprawdzają.
***
Kiedyś
mówiłam wam o przyjaźni, za chwilę pokarzę Wam wspomnienie,
wspomnienie, o którym wolałabym zapomnieć, a jednoczeście zawsze
je pamiętać.
Mówiłam Wam, ze życie jest pokręcone. Mimo mojego silnego charakteru i optymizmu czasem płaczę, mam to po Gin, nauczyłam się tego w trakcie wojny. A teraz toczę własną wojnę, wojnę z życiem. Czy wygram? Nie wiem... tego nie wie nikt.
Mówiłam Wam, ze życie jest pokręcone. Mimo mojego silnego charakteru i optymizmu czasem płaczę, mam to po Gin, nauczyłam się tego w trakcie wojny. A teraz toczę własną wojnę, wojnę z życiem. Czy wygram? Nie wiem... tego nie wie nikt.
***
Wieczorem dnia 15.
marca 2001 roku
Czytam książkę, jedząc magiczną czekoladę. Nagle przez okno wbiega patronus. Patronus w kształcie kota syjamskiego, nic nadzwyczajnego, ale jednak wiadomość, którą słyszę zwala mnie z nóg.
Czytam książkę, jedząc magiczną czekoladę. Nagle przez okno wbiega patronus. Patronus w kształcie kota syjamskiego, nic nadzwyczajnego, ale jednak wiadomość, którą słyszę zwala mnie z nóg.
„Szanowna pani Granger, informujemy, że Pani narzeczony
wybudził się dziś ze śpiączki. Zapraszamy do Szpitala.
Dyrektor Kliniki Magicznych Chorób i Urazów Świetego Munga.”
Siedzę oniemiała
nie potrafiąc wykrzesać z siebie krzty życia. Patrzę z otwartymi
oczami na miejsce, w którym jeszcze niedawno był patronus dyrektora
Munga. Powinnam się cieszyć, ale ja jestem zmieszana. Czuje się
zbrukana. Wyrzuty sumienia dopadły mnie teraz. Jestem brudna, zła,
jestem szmatą.
Zbieram się w sobie. Wstaję z kanapy, szybko się maluje i zaklęciami zabezpieczam dom, po chwili znajduje się w Mungu. Jak na złośc wpadam na Draco. Tak bardzo chciałam uniknąc tego spotkania. Cholera!
-Słyszałem.-mówi, od razu przechodząc do rzeczy, właśnie to w nim kocham, nigdy nie owija w bawełna, jest szczery, czasem aż do bólu.
-Co teraz będzie?- po raz pierwszy, od kilku miesięcy, czuje pod powiekami łzy, a w gardle rośnie mi gula.
-Spokojnie.- powiedział, przytulając mnie do siebie-coś wymyślę, przysięgam.
Dając mi buziaka w policzek, odszedł, a ja pognałam do sali. Wrzuciłam z myśli wszystko co złe, nie myślałam.
Wpadam do sali, Ron leży uśmiechnięty na łóżku, jego oczy, te cudowne oczy są przepełnione iskierkami radości i miłości, a we mnie znów wybuchają wyrzuty sumienia.
-Witaj kochanie- mówi z uśmiechem, a ja uświadamiam sobie jak bardzo za nim tęskniłam. Bez opamietania rzucam się na niego pzytulając z całych sił. Tak bardoz tęskniłam.
Zbieram się w sobie. Wstaję z kanapy, szybko się maluje i zaklęciami zabezpieczam dom, po chwili znajduje się w Mungu. Jak na złośc wpadam na Draco. Tak bardzo chciałam uniknąc tego spotkania. Cholera!
-Słyszałem.-mówi, od razu przechodząc do rzeczy, właśnie to w nim kocham, nigdy nie owija w bawełna, jest szczery, czasem aż do bólu.
-Co teraz będzie?- po raz pierwszy, od kilku miesięcy, czuje pod powiekami łzy, a w gardle rośnie mi gula.
-Spokojnie.- powiedział, przytulając mnie do siebie-coś wymyślę, przysięgam.
Dając mi buziaka w policzek, odszedł, a ja pognałam do sali. Wrzuciłam z myśli wszystko co złe, nie myślałam.
Wpadam do sali, Ron leży uśmiechnięty na łóżku, jego oczy, te cudowne oczy są przepełnione iskierkami radości i miłości, a we mnie znów wybuchają wyrzuty sumienia.
-Witaj kochanie- mówi z uśmiechem, a ja uświadamiam sobie jak bardzo za nim tęskniłam. Bez opamietania rzucam się na niego pzytulając z całych sił. Tak bardoz tęskniłam.
-Udusisz mnie- mówi
ze śmiechem.A ja automatycznie go puszczam. Patrzy się na mnie
starając ukryć rozbawienie, wywołane moją reakcją- ale to nie
znaczy, ze masz mnie puszczać – dodaje i wybucha śmiechem,
przytulam się do niego znowu, tym razem ostrożniej.
-Tak cholernie tęskniłam.
-Ja też.
-Tak cholernie tęskniłam.
-Ja też.
***
Ron
coraz częściej wychodzi z domu i późno wraca. Nie wiem o co
chodzi, ale moja kobieca intuicja podpowiada mi, że to coś ważnego,
a mój mąż coś przede mną ukrywa. Wracając do Dracona, od czasu
„powrotu” Rona nasz romans, był kontunuowany, a ja zakochiwałam
się w nim, bardziej niż w Ronie. Spotykaliśmy się co tydzień,
dwa lub wtedy kiedy Ron był na jakiejś aurorskiej akcji. Byłąm
wdzieczna Merlinowi, ze nasz romans się nie wydał. Utrzymywaliśmy
to w sekrecie dość długo. Ale w czerwcu wydarzyło się coś, co
zmusiło nas do ostrożności. Gdybym tylko wiedziała wtedy co to
było.
15
lipca 2002 roku, Londyn
************************************************
Witajcie, Słoneczka.
Mam coś dla Was.
Może nie jest satysfakcjonujące, ale zawsze coś i to całe trzy strony,
przepraszam, że musicie tyle czekać, ale czasu mało,
a nauczyciele wymagają dużo, do tego
znajomi i czas dla chłopaka
i oczywiście moi łącznicy kochani...
Wiem, może głupie usprawiedliwienia,
ale innych nie mam.
Rozdział dla Pauli, bo jest i też ma orangutany ^^
Pozdrawiam :*
Rozdział nie zbetowany:/ jeszcze...
Mam coś dla Was.
Może nie jest satysfakcjonujące, ale zawsze coś i to całe trzy strony,
przepraszam, że musicie tyle czekać, ale czasu mało,
a nauczyciele wymagają dużo, do tego
znajomi i czas dla chłopaka
i oczywiście moi łącznicy kochani...
Wiem, może głupie usprawiedliwienia,
ale innych nie mam.
Rozdział dla Pauli, bo jest i też ma orangutany ^^
Pozdrawiam :*
Rozdział nie zbetowany:/ jeszcze...
No, no, no! <3 Długo czekałam :O I się doczekałam ;O <3 Wspaniały rozdział! Ron się obudził i...? Co teraz? :O Już nie mogę się doczekać czegoś więcej :D Po prostu skręca mnie z ciekawości, jak potoczy się cała sytuacja! Pisz, ale nie popędzaj się :* Każdy ma swoje obowiązki :)
OdpowiedzUsuńPierwsza :D hyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhy 3:)
UsuńMuszę poruszyć jeszcze kilka wątków, mam kilka pomysłów, ale ciężko przenieść je na papier ;)
UsuńPodejrzewam, ze pierwsza część, właśnie ta z perspektywy Hermiony zamknie sie w maksymalnie 25 rozdziałach, a potem....potem będą listy i mam nadzieje,ze sie Wam spodoba :D
Ron sie obudził wiec akcja przyspiesza, a ja jestem niemal pewna ze czymś was jeszcze zaskocze :D
Dziekuje;)
O jeju! *-* Czekam *-*
UsuńŚwietny rozdział! :D No nie... Ron się obudził i jak to dalej będzie, dowie się o wszystkim? I gdzie on tak często wychodzi? Wzbudziłaś we mnie taką ciekawość, że już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :DD Życzę duuużo weny! :) Pozdrawiam, Rose.
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie: http://dark-paradise-in-hogwarts.blogspot.com/
Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie :D
UsuńNastępny rozdział, może duzo szybciej, bo mam pewien pomysł, ale zobaczymy ^^
Dziękuje :D
Mam duuuuży niedosyt. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńDramione True Love <3
Już niedługo :D
UsuńKochana chętnie bym zabetowała ale kara na laptopa jest dobijająca :( Mam nadzieję że wybaczysz, a nie jest nawet tak źle bo oczy mi nie wypaliło :P Ciekawe co Malfoy wymyśli, pewnie coś głupiego :)
OdpowiedzUsuńWeny życzę!
Alicia* (incognito :D)
Ciebie wcale tu nie było :D
UsuńCoś ty znów zrobiła? :)
Malfoy to Malfoy w końcu :D
Fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńRon sie obudził... tylko czekać aż sie dowie :)
Pozdrawiam,
L. ;*
Przypominam, ze Ron nie dowiedział się aż do tej pory, czyli do ślubu i tego feralnego 15.lipca ;)
UsuńZobaczymy :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeju, nowy rozdział! :) Jest cudowny.
OdpowiedzUsuńRon się wreszcie obudził, teraz tylko czekać aż się dowie i w jaki sposób?
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, M.
A moze juz wie?
UsuńNigdy nic nie wiadomo M.;)
Zobaczymy,zobaczymy :)
Pozdrawiam.
Wspaniały rozdział i dzięki za dedyk :D Jak coś to mogę Ci ten rozdział zabetować, tylko prześlij na gmail, a tak w ogóle to moje orangutany wpadły w szaleństwo imprez... W końcu karnawał, to ja też się bawię, ale żeby 10 godzin być na imprezie, 5 godzin spać i iść do kolegi na urodziny?
OdpowiedzUsuńPozdrowionka ^.^
Pauli Gron
Nie ma za co :)
UsuńDziękuję :)
Orangutany maja wytrzymałość także wiesz ;-)
Karnawał sie konczyyyy:/
Buziaki :D
Bardzo mi sie podobalo! Tez jestem ciekawa, jak i czy w ogóle Ron sie dowie. I co ON ukrywa???
OdpowiedzUsuńMerlinie, tyle pytań, a brak odpowiedzi. Ale poczekam :D
Uwielbiam Twój styl, juz Ci to mowilam:)
Czekam na następny rozdzial i zycze wiecznie nieodłączonego Pana Wena.
Jak zwykle spóźniona,
Czarna
Dziękuje :D
UsuńJeszcze kilka rozdziałów i więcej rzeczy stanie się jasne.
Ciekawe co powicie xD
Dziękujeee :)