piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 11 – Nieodpowiednie, ale cholernie kuszące.


Witajcie!
Początek ferii już mamy :) Nowy rozdział dla Was, co prawda jestem zawiedziona tak małą ilością komentarzy, ale nic mi się ostatnio nie układa więc cóż się dziwić....
Nowy rozdział może za tydzień... o ile wena pozwoli. Liczę na więcej komentarzy.
Pozdrawiam i udanych ferii.
Ps. Mam nadzieję, że Was nauczyciele nie męczą tak jak mnie... masakra jakaś. 



Gdy otwieram oczy wszystko dociera do mnie ze zdwojoną siłą, mimo ogromnego bólu głowy przypominam sobie całą wczorajszą imprezę, taniec, noc... Delikatnie uwalniam sie z ramion Dracona, tak aby go nie obudzić. Po chwilowych poszukiwaniach znajduje swoja różdżkę, przywołuje cicho ubrania i torebkę po czym kolejnym machnięciem ubieram się. Wychodzę zanim Malfoy sie obudzi i mam nikłą nadzieję, że już nigdy go nie spotkam i zapomnę o tym coś sie stało.
Wychodząc z klubu skręcam w zamknięta małą uliczkę, niezbyt przyjemna, ale idealna do teleportacji. Po chwili znikam z cichym trzaskiem.

***

Po powrocie do domu zjadłam śniadanie i wzięłam długą odprężająca kąpiel. Zdecydowałam sie na wyciągnięcie wspomnień tej nocy z mojej głowy i chociażby chwilowe pozbawienie sie wyrzutów sumienia,które stały sie co raz bardziej uporczywe. Przykładam różdżkę do skroni i po chwili wyciągam z głowy to uporczywe wspomnienie, zamykam je w szklanej
fiolce i ukrywam w kodowanej szkatułce, prezencie od Harrego.
Po chwili zbieram sie do wyjścia, do szpitala, do mojego narzeczonego, a w głowie świta mi jedna myśl "jak ja na niego spojrzę".

***

-Ron tak bardzo Cię przepraszam, nie powinnam tego robić, złamałam obietnicę, zrobiłam coś wbrew Tobie, wbrew Nam. Nie wiem jak mogłam, juz nigdy więcej tego nie zrobię, tylko błagam obudź się wreszcie.- Te słowa szepcze jak mantrę, to właśnie te słowa łkam w pościel ukochanego, ukochanego, którego zdradziłam...
Muszę stąd wyjść, już dłużej nie wytrzymam, sumienie mnie przygniata.
Wstaję, zabieram swoja torebkę różdżkę i kieruje się do wyjścia z sali. Kiedy docieram do drzwi posyłam narzeczonemu tęskne spojrzenie i wychodzę.
Nie rozglądając się odchodzę do drzwi i skręcam w jeden z korytarzy, już mam wychodzić z oddziału,kiedy moje usta zakrywa czyjąś dłoń, a do nosa dociera otumaniający zapach, zapach męskich perfum, zapach Malfoy'a...
Słyszę cichy szmer i po chwili czuje jak zabiera on dłoń z moich ust, próbuje coś powiedzieć, ale wtedy właśnie dociera do mnie fakt, iż ten okropnie przystojny dupek rzucił na mnie Silencio!

-No dobrze, nikt cię nie usłyszy- mówi niebezpiecznie przybliżając się w moja stronę- teraz grzecznie pójdziesz ze mną, albo cały Magiczny Świat dowie się o twoim małym grzeszku Granger. Bez rządnych numerów, jesteś najmądrzejsza czarownica swojego pokolenia, doskonale wiesz, że są pewne zaklęcia...
Patrzę się na niego błagalnym wzrokiem, doskonale wiem o czym mówi. Kiwam głowa na znak zgody, wychodzimy zza rogu idąc jak gdyby nic się nie działo. Nie wiem gdzie mnie prowadzi, ale wiem, że mimo iż nic dobrego nie wyjdzie z naszej rozmowy to ja czuje niezdrowy dreszcz podniecenia.
Wchodzimy do jednej z pustych sal, a po chwili znikamy z cichym trzaskiem.
***

-Powiedz mi, Granger czemu uciekłaś? Myślałaś, że uda Ci się... przede mną- mówi z kpiną co raz to bardziej przybliżając się w moją stronę.
Stoję nic nie mówiąc zresztą nawet jakbym chciała, to bym nie mogła... Wyczuwam jak drga powietrze, kątem oka spostrzegam, ze znajdujemy się w jego mieszkaniu, ta myśl rozpala niezdrowe podniecenie w moim podbrzuszu.
-Chciałaś uciec przede mną...-szepce mi w ucho, podgryzając je delikatnie i ssąc- przede mną- podkreśla groźnym szeptem, wyciąga różdżkę, czuję, ze mogę już mówić, czuję też zaklęcie, takie samo jak wczoraj, wyższa magia...przydatna- zaklęcie antykoncepcyjne.
-Granger- przede mną się nie ucieka, mam nadzieję, że się o tym przekonasz... zresztą wszędzie cię znajdę... jeśli czegoś pragnę.
Całuje moją szyje, a z gardła wydobywają się moje ciche jęki. Draco mruczy, a mnie Salazar trafi zaraz, robię się ostatnio strasznie nie cierpliwa. Malfoy przerywa swoją czynność , a ja wydaję z siebie jęk zawodu.
-No, powiedz Granger, coś ty sobie myślałaś?
Stoimy, patrząc sobie w oczy, nie wytrzymujemy napięcia. Kilka sekund później całujemy się namiętnie, jeszcze raz poznając swoje usta, jeszcze raz poddając się walce naszych języków.
-Nie wiem, co sobie myślałam Malfoy-mówię, próbując nabrać powietrza – wiem tylko, że to co robimy jest nieodpowiednie-przerywa mi całując mnie namiętnie i jeszcze raz, i jeszcze- ale-przerywa mi kolejnym pocałunkiem, czuję jego wybrzuszenie- cholernie podniecające.- kończę i rzucam się na niego nie wytrzymując napięcia.
Robię to znów i znów z Malfoyem, to jest nieodpowiednie, ale cholernie kuszące.

Trzeba będzie to przerwać, ale najpierw, najpierw zrobię to na co mam ochotę... wbrew zasadom, sumieniu, brew wszystkiemu i wszystkim. Kolejny raz prześpię się z Draconem Malfoy'em zdradzając narzeczonego, Ronalda Weasleya.