wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 14- Wątpliwości.

Wróciłam.
Niestety niektóre problemy są ciężkie do pokonania.
Rozdział niezbetowany.
Niedługo beta powinna mi go odesłać, więc wrzucę poprawiony.
Wybaczcie mi to ociąganie.
Przepraszam.
Skruszona.
Lili.
Ps. Krótko, wybaczcie, postaram się dodać kolejny szybciej....




Rozdział 14- Wątpliwości. 

Choć właściwie była szczęśliwa, 
to w głębi duszy dręczył ją 
trudny do wyjaśnienia niepokój. 
~Ken Follett


Czasem tak jest, ze nie wiesz co masz zrobić. Czasem napadają nas wątpliwości. Ogromna ich liczba. Niewyobrażalnie duża. Olbrzymia. Nie wiesz co masz robić. Jaką decyzję podjąć. Chodzisz z przyklejonym uśmiechem do twarzy. I grasz. Udajesz. Wcielasz się w rolę. Egzystujesz. Nie wiesz nic już. Wczoraj byliśmy na kolacji. Ja i Ron. Minęło pół roku odkąd jesteśmy małżeństwem. Niesamowite, prawda. Kiedy tańczyliśmy do jednej z piosenek napadły mnie wątpliwości. Może powiedzieć mu prawdę? Może przestać ukrywać kłamstwa. I znów przypomniał mi się fragment piosenki. „Co najlepsze dla nas byłoby, sama nie wiem już.  Czy lepiej słodkim kłamstwem nakarmić Cię, czy prawdą zadać ból? Co najlepsze dla nas byłoby trudno stwierdzić dziś, bo z jednym i z tym drugim ciężko później żyć, trudno żyć.”*  Mam wątpliwości. Cholernie dużo. Całą masę. Ale jednak gram  w tę głupią grę. Codziennie budzę się, witam nowy dzień, liczę, że przyniesie mi coś nowego. Podpowie co mam robić. Pomoże nie zwariować. Z miłości. Tęsknoty. I pragnienia. Chciałabym wyzbyć się emocji. Jestem jak wulkan. Ale nie umiem. Nie umiem tego wykrzyczeć. A może... nie chcę? Sama nie wiem już nic.
Ron...kocham go. Ale ostatnio. Schudł. Znacznie. Bardzo. To do niego nie podobne. Późno wraca do domu. Słyszałam od Pameli, znajomej z Munga, iż często się tam pojawia. Ginny nic nie chcę mi powiedzieć, a w końcu jest Głównym Magomedykiem na dziale urazów czarnomagicznych. I jak ona może nic nie wiedzieć?!
Muszę gdzieś wyjść. Te niebieskie ściany sypialni, doprowadzą mnie do ataku histerii. Nie obchodzi mnie to, że mamy deszczowy czerwiec. Tutaj zawsze pada.  Idę do kawiarni  Zabinich. Wspominałam, że się pogodziliśmy, a dodatkowo, Blaise ożenił się z Parvati Patil. Muszę ochłonąć. I chcę. Tak. Chcę.

***

Marzec, kwiecień, nawet maj minął bez zbędnych komplikacji. Kiedy Ron był na misji, lądowałam u Draco. Kiedy wracał. Byłam cudowną narzeczoną, dziewczyną, kochanką. I tylko jego.  Udawało się nam. Czasem wyglądało to tak, jakby zależało nam tylko na sexie. Ale teraz sama już nie wiem. Jeszcze wczoraj mówił  mi, że kocha. Dziś nie ma czasu, by się spotkać. Och, mam dosyć. Jutro mija pół roku, od początku naszego romansu. Tak 17 czerwca 2000 roku, to już jutro.  Ron nadal jest niczego nieświadomy. Czasem, kiedy się o mnie troszczy, robi niespodzianki, mam wrażenie, że chcę mu powiedzieć prawdę. Ale wtedy wyobrażam sobie, skutki tych słów. I chęć sama przechodzi. Dziś Ron zaprosił mnie na kolację. Nie mogę się doczekać. O Merlinie już 14, muszę się zbierać. Migiem znajduję elegancką sukienkę w dużej, trzydrzwiowej szafie z lustrem. Błękitna, dziewczęca sukienka, z dekoltem  kształcie serca. Szykuje kąpiel, nalewam gorącej wody i płynu owocowego. Dziś...morelowy. Pienię to jednym ruchem różdżki. Och jak się cieszę, że mam dziś wolne. Po ostatniej akcji byłam wykończona. Tydzień polowaliśmy na Mcnaira. No, ale udało się. Jego topór usuną mi rozdwojone końcówki, więc nie narzekam, ale było ciężko. Finnigan i Nott, tradycyjnie poszli ze mną. Wyleczeni, po silnych klątwach Malfoy'a i złamaniach, których nabawili się na akcji z Harrym. Wchodząc do gorącej wody, staram się pozbyć natrętnych myśli. Chce się odprężyć. Och jak przydałby się Malfoy, to go nie ma! On jest takim genialnym masażystą. Na prawdę zna się na rzeczy. Nie wiem, czy oni tych arystokratów uczą wszystkiego po kolei?!?! Wiem tylko, że przydałby mi się. Cholerny Malfoy! Miałam o nim nie myśleć, a kończy się tak, że myślę o nim cały czas!  Niech to szlag. Zanurzam się pod wodę i wstrzymuje powietrze. Och jak dawno nie nurkowałam. Odprężam się i wynurzam. Powtarzam tę czynność kilka razy. Jakbym myślała, ze może w ten sposób Malfoy zniknie z mojej głowy.

***


Ciemny, grafitowy lokal. Przynajmniej z zewnątrz. Czerwony dywan prowadzący do drzwi głównych. Hebanowych i ciężkich drzwi. W okół pełno latających świeczek o zapachu lawendy i mięty. Magiczna Praga. Uwielbiam. Szczerze wam powiem, ze czegoś takiego po Ronie się nie spodziewałam.  W środku karmazynowa czerwień i perłowa biel dominują nad waniliowymi akcentami. Jest pięknie, miło i przytulnie.  Nastrojowa muzyka i smaczne jedzenie. Och tak.
-Hermiono, może usiądziesz? - mówi Ron, który różdżką potwierdza rezerwację.
Siadam na miękkim krześle, które wygląda jak fotel. Jest wygodne i ciepłe. Miękkie.
Jest tu tak przyjemnie, ze nie mam zamiaru stąd wychodzić. Orkiestra gra nieznaną mi melodię, lekko romantyczną.
-Jak ci minął dzień, kochanie?- pyta, a ja zastanawiam się o co może chodzić. To nie jest zachowanie typowe dla Rona.
-Czytałam cudowną książkę, pamiętasz tę co kupiłam w mugolskim Londynie? Ech, pewnie, nie, ale jest cudowna- mówię wspominając historię Tristana i Izoldy.
-Oczywiście, że pamiętam Tristan i Izolda, prawda?
-Tak, pamiętasz- potwierdzam uśmiechając się szeroko. Od kiedy ma pamięć do takich szczegółów.
-Oczywiście, słonko, a odbiegając od tematu, zamów coś dla nas obojga, a ja skoczę na chwilę na zewnątrz.
-Nie ma problemu.
Ron znika, a ja zamawiam dwa dania szefa i deser niespodziankę. Kilka minut później mój chłopak wracam, a do stołu lewitowane zostają dania. Okazuje się, ze to svickova na smetane, czyli polędwica w śmietanie i houskovy knedlik, czyli bułczany knedel. Och, aż mi ślinka cieknie. Ron opowiada mi o swojej ostatniej akcji, a ja słucham uważnie, starając się sprawiać wrażenie jak najbardziej zainteresowanej. Nagle rozkojarzam się. Za oknem miga mi blond czupryna. Przecież to niemożliwe!
Ron zauważa moje chwilowe roztargnienie.
-Kochanie... o nasz gość.
Na słowo gość doznaję natychmiastowego obudzenia mózgu.
-Dracona znasz z pewnością. A to jego przyjaciółka, Annabeth.
Patrzę nic nie rozumiejącym wzrokiem. Malfoy...cholera, Ron coś wie...
Annabeth jaka znów Annabeth...przyjaciółka Dracona taaak. No cóż długo nią nie będzie, mój organizm atakuje fala nienawiści. Och tak, długo na pewno nie.
Ale doi cholery, co on tutaj robi.
-Mionka, zaprosiłem ich ze względu na podziękowania, wiem Draco, ze to twoja praca, ale jednak mimo wszystko... Zaraz kelner dostawi nam okrycia i cóż może skusicie się na to co my. Jednak Draco jako gość, zamawiasz wino.- mówi uśmiechając się do Draco.
Cóż jednak wszystko jest możliwe. Zapowiada się ciekawy wieczór.

18 komentarzy:

  1. O kurczę, na miejscu Miony byłyoby mi głupio o.O Ron im dziękuje... Gdyby tylko wiedział ;D
    Ogólnie muszę ci powiedzieć, że piszesz naprawdę dobrze. Ładnie i ciekawie.
    Jedyne co zarzucam, to to częstość dodawania notek. Rozumiem masz co robić w prawdziwym życiu, ale ja po prostu nie pamiętam co się dzieje :D
    Pozdrawiam, życzę mnóstwo czasu i weny.
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rekacja Miony i kilka interesujących faktów juz niedługo ;)
      Przynajmniej...postaram sie :D
      Wiem, częstość dodawania rozdziałów jest powalająca, ale jest tyle spraw...
      Obiecuje poprawę! :D
      Dziękuję :D

      Usuń
  2. Daaaawno mnie tu nie było, za co Lili ogromnie przepraszam.
    Zaskoczyłaś mnie końcówką. Miona spędzi ciekawy wieczór.
    Jedno co ogromnie rzuciło mi się w oczy, to to, że ogromnie poprawiłaś swój styl pisania ! Uczyniłaś wielki progres odkąd byłam tu ostatni raz.
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    Zapraszam również do siebie, gdzie ukazał się siódmy rozdział mego opowiadania.
    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och La Tua Cantante jak dawno Cię tu nie było! :D
      No w gruncie rzeczy chodziło właśnie o zaskoczenie.
      Staram się jak mogę, moja droga!
      Dziękuje. \
      Z pewnością zajrzę:)

      Usuń
  3. "Tak 17 czerwca 2000 roku, to już jutro." hahaha urodziłam sie 17 czerwca 2000 ;*
    W
    Wiki k

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój Boże. Ale mnie zaskoczyłaś. Oni na jednej kolacji ?
    Czekam na więcej,
    Pozdrawiam,
    L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo fajnie napisany, podoba mi się.
    Muszę przyznać, że końcówką bardzo mnie zaskoczyłaś. Jestem ciekawa jak przebiegnie ta kolacja.
    Czekam na kolejny rozdział.
    niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny ;) Jak zwykle zaczęłaś od przemyśleń Hermiony, które opisałaś wspaniale. A końcówka. Hm, trzyma w napięciu :D Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się tego wieczoru :3 Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No to tego się nie spodziewałam ;-) no to teraz czekam na więcej. A poza tym lubię tutaj zaglądać, ten klimat, który tutaj panuje uspokaja mnie. Treść opowiadania zawiera wiele emocji, ale jest to opisane tak, że czytam to z lekkością, która sprawia mi wielką przyjemność.
    Przepraszam, że z takim opóźnieniem, ale niestety nauka potrafi skutecznie odciągnąć od wszystkich innych przyjemności.. :-)
    Pozdrawiam, Domi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej dziękuje :D
      nawet sobie nie zdawałam z tego sprawy :D

      Usuń
  8. Przeczytałam wszystko i nie zawiodłam się. Ten blog jest naprawdę świetny!! Niesamowicie pogmatwalas ta sprawę z Hermioną i Draconem. Jestem niezmiernie ciekawa, hak zareaguje Ron, kiedy już się dowie.
    Bardzo podoba mi się pomysł na to opowiadanie. Jest Niezwykle oryginalny i niepowtarzalny. Jeszcze nigdy się z takim nie spotkałam.
    Podoba mi się też twój styl pisania, jesse taki... wyluzowany, haha. .. Tak, to dobre określenie.
    Co do tego rozdziału, to strasznie mnie zaskoczyłaś, bo oczywiście każdy wie, jak Herm reaguje na blondyna. Pewnie skończą w toalecie, haha xD ale oby nikt się nie zorientowa. A co do Hermiony... To niech ona lepiej trzyma nerwy na wodzy, jeśli sama nie chce się wydać.
    Za błędy przepraszam, ale pisze z telefonu. I dlatego też nie jestem zalogowana, bo po prostu mi się nie chciało xd
    pozdrawiam i czekam na następny,
    ~Sectumsempra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jej dziękuje :D
      wyluzowany hmm ciekawe określenie :D
      no zobaczymy jak to się potoczy ^^

      Usuń
  9. po pierwsze - jestem zakochana w twoim szablonie! jest absolutnie cudowny.
    po drugie - rozdział jest świetny. czyta się przyjemnie, łatwo. Słowa są odpowiednio dobrane i język bardzo przystępny jeśli mogę tak powiedzieć. Pomysłów też ci nie brakuje z tego co widzę. coś czuję że będę zaglądać tu częściej.
    po trzecie - uważam, że serio masz talent i jak na razie dobrze ci idzie wykorzystywanie go.
    pozdrawiam i do następnego :)

    zapraszam również do siebie na bloga z miniaturkami dramione http://you-make-me-rise-when-i-fall-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej dziękuje!
      Ja ma talent! Czyli extra słowa na poprawę humoru :D
      Z pewnością zajrzę ;)

      Usuń
  10. Hej:)
    Jak dawno mnie tu nie było! Musze Cię za to przeprosić, nawet nie wiem, jak sie z tego wytlumcaczyc, bo w koncu od mojego ostatniego wejscia minelo tyle czasu...
    Na swoja obrone dodam tylko, ze kilka razy upadalam z zamiarem zakonczenia pisania blogow i przerywalam wszystkie kontakty. Teraz próbuje to naprawić:)
    Rozdzial bardzo dobry. Na miejscu Hermiony chyba by mnie zmrozilo z przerażenia - cale to zaproszenie Dracona jest poderzane.
    Tez zastanawia mnie stan Rona. Chudnie? Mam nadzieje, ze to nic powaznego, chociaz (to będzie bardzo okrutne) Hermiona moglaby być z Draconem :D
    Lece czytac dalej, bo zżera mnie ciekawosc
    Pozdrawiam, czarna:))

    OdpowiedzUsuń