„Nawet
moralność jest kwestią czasu...”
~~Gabriel
Marquez
Gdybym
wiedziała co się wydarzy, może bym nie poszła? Może wszystko
potoczyłoby się inaczej?Może to wszystko nie byłoby takie
skomplikowane? Może... może po prostu nie kochałabym dwóch
mężczyzn naraz?
***
Godzina
16:00, 9 lutego 2001 roku
-
Cholera jasna! W co się ubrać?!
Chodzę
po domu i zastawiam się co ubrać. Merlinie, przecież to nie jest
randka! Hermiono Jean Granger masz narzeczonego, który leży w
szpitalu. Ale mam ochotę na... Nie kończ! Masz NARZECZONEGO I
IDZIESZ NA IMPREZĘ TYLKO PO TO BY SIĘ ROZERWAĆ!
Kolejna
kłótnia z myślami... Po prostu wariuję, jeszczę trochę i zamkną
mnie w Łungu. Czasami trzeba porozmawiać z kimś inteligentnym, co
nie? Skoro już, mój drogi mózgu, doszedłeś do logicznych
wniosków, to skoncentruj się na wybieraniu ubrania. Hmm...
Medytacja. Zamknęłam oczy, a gdy je po chwili otworzyłam, w oczy
rzuciła mi się piękna czarno-niebieska sukienka i już doskonale
wiedziałam, co ubiorę.
Niebieski
dekolt z czarnym rozszerzanym dołem, którego końce są obszyte
połyskującą dzięki magii nitką. Sukienka jest zniewalająca.
Ostatnio miałam ją na sobie na jednej z wakacyjnych imprez. Tak,
powinna być odpowiednia. Chwilę później dobieram do niej dodatki.
Idę pod prysznic. Gorąca woda i płyn o zapachu róży z miętą wystarczą aby się odprężyć.
Idę pod prysznic. Gorąca woda i płyn o zapachu róży z miętą wystarczą aby się odprężyć.
Teraz
makijaż - delikatny, ale z mocnymi kreskami, idealnie podkreślający
kości policzkowe. Na usta nakładam wiśniową szminkę i można
uznać, że jestem gotowa.
Zaczynam
poszukiwanie szpilek. Waham się chwilę między niebieskimi i
czarnymi. Wygrywają niebieskie. Jeszcze torebka. Swoją codzienną
dużą czarną torbę transmutuję w małą, poręczną o kolorze
niebieskim ozdobioną drobnymi diamentami. Używam zaklęcia
powiększającego wnętrze i jestem pewna, ze zmieści mi się
wszystko czego będę potrzebować.
16:08
Godzina
czterdzieści. Chyba pobiłam rekord w zbieraniu się, ale jestem
zadowolona z efektu swoich starań. Gdyby nie jeden mankament byłoby
idealnie. Włosy. Jak można zapomnieć o fryzurze? Okazuje się, że
można i to z łatwością. Wyciągam różdżkę z torebki i włosy
układam w delikatne fale. Połyskujące dzięki magii. Idę do
kuchni i robię sobie szybko kawę starając się nie myśleć o
Ronie, który leży teraz nieprzytomny, ale byłby za to wyjście na
imprezę z Malfoyem co najmniej wściekły. Zaparzam czarną,
aromatyczną kawę. Czekam chwilę, aż wystygnie i wypijam łyk.
16:13
Słyszę
dzwonek do drzwi i nieśpiesznie podchodzę do nich - jeśli zechce
to poczeka. Przez weneckie lustro w drzwiach widzę jak stoi
nonszalancko opierając się o barierkę schodów. Z twarzy nie
schodzi mu cyniczny uśmieszek. W świetle księżyca wygląda bardzo
pociągająco. Platynowe włosy połyskują, a oczy nabierają
jeszcze głębszego wyrazu.
Spoglądam na niego jeszcze przez chwilę zanim decyduję się otworzyć drzwi.
Spoglądam na niego jeszcze przez chwilę zanim decyduję się otworzyć drzwi.
-
Witaj, Granger.
-
Cześć, Malfoy.
-
Wyglądasz olśniewająco - słyszę, a moje policzki automatycznie
oblewają się rumieńcem. Jego wzrok pali coraz bardziej.
-
Dziękuję - odpowiadam uśmiechając się.
-
To idziemy? Możemy się teleportować?
Kiwam
głową, zamykam drzwi i zaklęciem zabezpieczam mój dom. Nie, mój
i Rona. NASZ dom Podaje mi rękę, a ja czuję
dreszcze gdy nasze dłonie się stykają. Moja - chłodna i nieco
drżąca od emocji, a jego - zimna i mocna, ale delikatna. To
niemożliwe, takie dreszcze wywołuje u mnie tylko Ron... Po chwili
znajdujemy się pod Diamonds Club. Wchodzimy do środka bez stania w
kolejce. Malfoy kiwa głową ochroniarzowi, ten spogląda na niego i
robi to samo. Prawie parsknęłam śmiechem bo ochroniarz wygląda
jak kanciasta szafa. Szerokie barki, nogi jak kolumny, gruby, ogolony
na łyso, przypomina mi skinheada. Odwracam wzrok nie mogąc na niego
patrzeć. Przekraczamy próg czarnych jak smoła drzwi i znajdujemy
się w korytarzu o ścianach w kolorze czerwonego wina, burgundu. Malfoy lekko pociąga mnie w prawa stronę, poddaje się lekkiemu
naciskowi jego cieplejszej już dłoni. Wchodzimy do szatni,
pomieszczenie całkiem inne niż korytarz w którym byliśmy przed
chwilą. Kremowe ściany, kilka foteli w kolorach błękitu i lada.
Za nią stoi chłopak, dość młody, być może w naszym wieku. To
znaczy w wieku moim i Malfoya, bo przecież mnie z nim nic nie łączy.
Podajemy mu nasze wierzchnie okrycia. Malfoy szeptem mówi coś
chłopakowi, a ten kiwa głową jakby na potwierdzenie słów, które
przed chwila usłyszał. Chwile później blondyn dostaje dwa klucze
i numerek. Nie rozgryzłam jeszcze o co chodzi, ale dowiem się. W
końcu jestem Granger.
Wychodzimy
na korytarz, cisza która nas otacza wcale nie jest krępująca, może
panuje lekkie napięcie, ale mam ochotę się w niego w tulić.
Hermiono masz narzeczonego! Przywołuję się do porządku.
-
Widzę, że tu też masz znajomości Malfoy.
Uśmiecha
się chytrze i lekko ironicznie.
-
Zawsze dostaje to, czego chcę. Wszędzie mam znajomości Granger.
Jak
on mnie irytuje, ten jego ton, uśmieszek, nonszalancja, te chwile
drapieżnictwa, ostry język z pewnością zdolny do wielu
rzeczy...CHOLERA GRANGER STOP! Wychodzimy
z sali i w końcu docieramy do sali zabaw. Ugh, jak to brzmi!
Dominuje czerń i czerwień. Podchodzimy do baru.
-
Co zamawiamy Granger?
-
Może zdam się na twój gust - mówię uśmiechając się
filuternie.
GRANGER
NIE FLIRTUJ Z NIM! PRZECIEŻ TO MALFOY!
Po chwili w dłoniach trzymam pomarańczowy drink. Próbuje, smakuje świetnie, jakby w ogóle nie było w nim alkoholu...
Po chwili w dłoniach trzymam pomarańczowy drink. Próbuje, smakuje świetnie, jakby w ogóle nie było w nim alkoholu...
-
Zatańczymy?
-
Pewnie - odpowiadam uśmiechem.
Po
chwili wirujemy na parkiecie, wśród tłumu nieznanych nam ludzi.
Nie wiem kiedy tracę kontakt z rzeczywistością. Liczy się tylko
muzyka, która brzmi w moich uszach. Zatracam się. Kilka minut
później czuję ręce na swoich biodrach i jak przez mgłę widzę
za sobą Dracona, który porusza się wraz ze mną, wczuwając się w
rytm. Tańczymy długo, ale czas przestaje się liczyć. Nagle słyszę
wolną muzykę... chcę zejść z parkietu, ale Draco mnie
zatrzymuje. Odwraca mnie do siebie i oplata ramionami. Wtulam się w
niego, jakby był całym moim światem. Przestaję myśleć. Jego
zapach mnie odurza. Całuje mnie. Nie wiem kiedy pojawiamy się przed
drzwiami, do których po wejściu Malfoy brał klucz. Nie liczę
pocałunków, którymi obdarza moje napuchnięte usta, nie liczę,
nie myślę. On mnie odurza, uspokaja, zatracam się. Kopniakiem
zamyka drzwi. Całuje mnie coraz to zachłanniej, a jego dłonie
wędrują pod moją sukienkę, która po chwili z łoskotem upada na
panele. Ja również nie próżnuję, jego koszula upada zaraz obok.
Unosi mnie, zarzucam ręce za jego szyję nie przerywając pocałunku,
nogami obejmuję jego biodra. Wyrzucam z głowy niepotrzebne myśli
kiedy w sypialni odpinam pasek jego spodni, które chwilę później
lądują na podłodze. Rzuca się na mnie jak wygłodniałe zwierzę,
a ja nie pozostaję mu dłużna. Jego usta pozostawiają za sobą
gorące, palące ślady, moje podbrzusze wypełnia podniecenie, a w
krwi szumi adrenalina.
Zdradzasz
Rona...-
mówi moja podświadomość, ale nie słucham, wiem, potem będę
żałować, ale teraz....
Malfoy
swoim językiem naprawdę potrafi wyczyniać cuda, ale ja już
dłużej nie mogę, pragnę go w sobie, jak najgłębiej. Po chwili
odrywamy się od siebie, on spogląda na mnie, a ja na niego. Kiedy
widzę, ze otwiera usta, aby zadać pytanie, kiwam mu głową po czym
wpijam się w usta. Chwilę później czuję jak wypełnia mnie całą,
tak jak nikt, nikt inny...
Z sekundy na sekundę poruszamy się co raz szybciej, ale nadal idealnie dopasowani, nie wiem kiedy osiągam szczyt, a on zaraz po mnie. Kiedy jego usta sięgają moich, aby w niemy sposób podziękować mi za noc, dopadają mnie chwilowe wyrzuty sumienia. Uspokajając oddech zapadam w objęcia Morfeusza, czując ręce Dracona na mojej talii.
Z sekundy na sekundę poruszamy się co raz szybciej, ale nadal idealnie dopasowani, nie wiem kiedy osiągam szczyt, a on zaraz po mnie. Kiedy jego usta sięgają moich, aby w niemy sposób podziękować mi za noc, dopadają mnie chwilowe wyrzuty sumienia. Uspokajając oddech zapadam w objęcia Morfeusza, czując ręce Dracona na mojej talii.
Wybija druga w nocy, 2:00, za kilka godzin będę tego żałować,wiem.
****
Przepraszam Was za wszystko, za opóźnienie, za mało czasu dla Was i bloga...Ech cóż jest ciężko, ale dam rade :)Komentujcie, to na pewno doda mi siły.
Buziaki:*
EDIT: Całym sercem polecam Wam mój nowo ulubiony film- "Burleska" i genialną piosenkę <3 -----Alibaba,Onar&Borysewicz Dożylnie
EDIT2: Jeżeli komuś się nudzi to zapraszam na GG, możemy porozmawiać :) 5789049
OMG *_* Długo czekałam i się doczekałam :3 Co teraz? <3 Ciąża? Bosz! Już nie mogę się doczekać 11!
OdpowiedzUsuńSpokojnie kochana, do ciąży jeszcze trochę :) może kiedyś będzie :)no niestety dopiero w styczniu :)
UsuńPIERWSZA <3
OdpowiedzUsuńO kurde :o
OdpowiedzUsuńAle się porobiło, pasuje mi :D Jejku, ale ta końcówka świetna :P
Jestem ciekawa jak się zachowają rano, gdy się obudzą.
Ogólnie rozdział świetny :)
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam, M.
O to chodziło :) Dziękuje :)
UsuńHaaaah, i już w łóżku, LOL :D taka sytuacja :)
OdpowiedzUsuńRozdział dramionowy, że się wyrażę, i to najlepsze <3
Pozdrawiam,
L. ;*
Zapraszam: http://dramione-luthien.blogspot.com/
No akcja się rozkręca, a teraz będzie dużo dramionowatych rozdziałów ;)
Usuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, ,że następny dodasz szybciej ;p
Dziękuję, postaram się :)
UsuńJejku. Ja tu pierwszy raz, ale już się zakochałam <3 To jest świetne, czeeeekam :D
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie ;) http://malymi-krokami-w-strone-szczescia.blogspot.com/
O jej.... Dziękuję :D Jak tylko znajdę czas, zajrzę :)
UsuńŚwietnie pisze <3 Rozdział super. Czekamy na następną notkę ; )
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://dramione-way-to-your-heart.blogspot.com/
Dziękuje :) Niedługo powinnam zajrzeć ;)
Usuń